Lawina ruszyła, tryumfalny pochód przez górne warstwy światowych list przebojów zaowocował dwoma oficjalnymi, komercyjnymi dodatkami do gry: „Opposing Force” i „Blue Shift”. Skupiona wokół Half-Life społeczność graczy również była bardzo aktywna. To dzięki niej powstał genialny moduł They Hunger i wiele innych, przydomowych produkcji. Nie można też nie wspomnieć o Counter-Strike. Jednakże fenomen CS-a zasługuje na oddzielny artykuł, więc nie będziemy się teraz nad nim zbytnio rozwodzić.

Dzięki wyżej wspomnianemu CS-owi i innym dodatkom, żywotność Half-Life’a była znacznie dłuższa niż innych komputerowych produkcji. Niestety, przytaczając słowa aforyzmu Stanisława Jerzego Leca „Wszyscy Bogowie byli nieśmiertelni” – także i król gier FPS (First Person Shooter) stał się w końcu zmurszały i niedołężny. Mijał rok za rokiem, zmieniały się standardy. Sześć długich lat od premiery pierwszej odsłony Half-Life to w komputerowej branży nieomal wieczność. Jednakże założyciele Valve Software – Gabe Newell i Mike Harrington – nie próżnowali! Ochoczo zakasali rękawy i w pocie czoła tworzyli dla miłośników przygód Gordona Freemana drugą część wielkiego hitu sprzed lat. Czynili to tak umiejętnie i z takim zapałem, że jeszcze nigdy w branży komputerowej rozrywki nie mieliśmy takiego – za przeproszeniem szanownych państwa – festiwalu cyrkowych klaunów. Przykłady? Można nimi sypać jak z rękawa! Kolejne zmiany terminów wydania programu. Hucpa i „podniecająca” dziennikarzy afera z wykradzionym kodem gry z komputera Gabe’a Newella. Gra „za kupony” w pudełkach z kartami graficznymi ATI (tutaj akurat dotarliśmy do szczęśliwego zakończenia!). Dodajmy jeszcze do tego nieco dziwaczne, odważne lub raczej szaleńcze wizje odnośnie dystrybucji oprogramowania. To tylko kilka przykładów – synteza – plotek, doniesień i „niusów”, którymi karmiła światek graczy firma Valve Software przez ostatnie lata. Część szalonych wyobrażeń programistów z Valve pozostała w sferze pobożnych życzeń. Niestety jedno z nich zostało zrealizowane i „wizja... Steamem się stała”... niestety.