Fabuła: Faszysto z Leipzig! Fall Weiss na Warszawę!
Nietrudno zauważyć fakt, że już sama struktura fabularna w Codename: Panzers może budzić spore kontrowersje. Oto on: Hans von Gröbel. Wierny syn niemieckiej ziemi przywdział mundur Wehrmachtu, bo, jak opisano nam naszego „bohatera” w instrukcji dołączonej do programu, „bezgranicznie wierzył w rząd, który zażegnał kryzys gospodarczy i skierował kraj na ścieżkę prosperity”. Hmm, ciekawe tylko, co nasz młody niemiecki porucznik–idealista robił w 1938 podczas słynnej Kristallnacht – Nocy Kryształowej. Cóż, najwidoczniej „kręgosłup moralny” młodego Hansa von Gröbel był na tyle mocny, iż nie przejmował się takimi... hmm... drobnostkami.
Kampania młodego niemieckiego oficera to jednak nie wszystko, co mają nam do zaoferowania programiści z Węgier. Kolejną postacią jest syn amerykańskiej demokracji, Jeffrey S. Wilson. Syn farmera, który uwierzył w komunały Wujka Sama o krzewieniu „sprawiedliwości i pokoju”. Cóż, być może wykrwawianie się na plażach Normandii, tudzież anonimowa mogiła na drodze do Paryża nie była tym, o czym marzyli dzielni, amerykańscy chłopcy.
Ale cóż robić, wojna to sroga i okrutna pani. Ostatnim bohaterem Panzers jest Aleksander Władymirow, który – jak czytamy w jego życiorysie – „marzył wyłącznie o tym, by zostać kierowcą jedynego traktora we wsi”. No cóż, fortuna na pstrokatym jeździ koniu. Biedny Aleksander zamiast wymarzonej posady traktorzysty trafił do wojsk pancernych. Amerykański wieśniak, germański idealista i niedoszły traktorzysta-kołchoźnik z Kraju Rad. Oto trójka bohaterów gry Codename: Panzers. Ich nader ciekawe wojenne losy opisane są w formie prowadzonych przez nich pamiętników.
Trzy kampanie, trzydzieści długich misji, dla trzech bohaterów. Nietrudno jednak zauważyć pewną prawidłowość, podyktowaną faktem, iż gra węgierskich programistów jest kierowana przede wszystkim na rynek... niemiecki.
Pierwsza kampania to przeżycia porucznika von Gröbela. Bojowy szlak niemieckiego oficera to dwanaście misji. Od inwazji na Polskę 1 września 1939 roku, poprzez atak na Francję. Na koniec czeka Cię, Drogi Graczu, piekło Stalingradu. Radziecka Kampania rozpoczyna się w roku 41, dzielny wojak Władymirow, oprócz wlewania w siebie hektolitrów zacnej siwuchy, odpiera mężnie ataki faszystowskich świń, pragnących podbić Jego ukochaną Matuszkę Rassiję i spuścić baty Towarzyszowi Stalinowi. Trzeba powiedzieć, że nasz czerwonoarmista radzi sobie całkiem zacnie.
Wyzwolimy Stalingrad, czeka nas też prawdziwa perełka – udział w największej batalii pancernej II wojny światowej, słynnej bitwie na łuku kurskim, gdzie nasz zapity bohater, wraz z innymi towarzyszami z Armii Czerwonej pokrzyżuje plany generałowi Güntherowi von Kluge.
Nie dość emocji? Trzecia kampania to dziewięć misji dzielnego wojaka Wilsona. Od D-Day, czyli lądowania w Normandii, poprzez osławioną operację „Market Garden”, aż po zadanie, w którym zdobywamy słynną kwaterę Hitlera Adlerhorst, czyli Orle Gniazdo u podnóża gór Taunus w zachodnich Niemczech.
Do dyspozycji gracza oddano ponad sto pojazdów. Potężne Tygrysy, osławione Pantery, szybkie, radzieckie Bt-7M, legendarne T34. Na wyposażeniu aliantów mamy natomiast brytyjskiego Crusadera, powszechnie znanego Shermana M4 i wiele innych pojazdów. Do tego dochodzą działa samobieżne, wozy bojowe, transportery do przewozu piechoty itd. Ilość sprzętu i jednostek jest bardzo duża i z pewnością zadowoli każdego maniaka gier wojennych. Należy dodać, iż często możemy wezwać wsparcie artylerii bądź nalot bombowy nad wybraną lokację. Bardzo ważny jest też zwiad lotniczy, odkrywający przed graczem rozmieszczenie jednostek wirtualnego przeciwnika.
Oprawa Audio-wizualna: prawdziwy rodzynek na rynku strategii!
Od strony graficznej Codename: Panzers prezentuje się nader okazale. W pełni trójwymiarowe środowisko, obsługa vertex i pixel shaderów, animacja szkieletowa, jednostki tworzone z około trzech tysięcy wielokątów, dynamiczne światła i cienie. Takie graficzne wyuzdanie nie zdarza się często w produkcjach RTS. Zachwyca też zróżnicowana rzeźba terenu i pełna interaktywność z otoczeniem. Pod gąsienicami ciężkich czołgów padają drzewa i telegraficzne słupy. Kilka salw 88-milimetrowego działa obraca w gruz każdy dom i kamienicę. Istna feeria barw i sugestywnych cieni. Wojna na ekranie monitora jeszcze nigdy nie była tak piękna!
Efekty dźwiękowe są na bardzo wysokim poziomie: ryk silników, chrzęst gąsienic, szczęk broni. Posiadacze kart wspierających technologię EAX powinni być w pełni usatysfakcjonowani z oprawy dźwiękowej Codename: Panzers. Sugestywna muzyka towarzyszy nam przede wszystkim podczas briefingów i filmowych przerywników. Jest miła dla ucha i wysmakowana. Dość powiedzieć, że ma „wojenny” styl i jak ulał pasuje do rozgrywki.
Wymagania sprzętowe: Athlon 64 potrzebny od zaraz???
Na szczęście nie! Przepych graficzny i zaawansowanie technologiczne silnika graficznego mogą sugerować, iż Codename: Panzers ma ogromne wymagania sprzętowe. Nic bardziej mylnego.
Zmodyfikowany silnik S.W.I.N.E o nazwie Gepard 3D Engine jest bardzo elastyczny. Minimalna konfiguracja sprzętowa to komputer klasy Pentium III/Athlon z procesorem taktowanym zegarem 750 Mhz, 256 MB pamięci RAM i karta graficzna klasy GeForce2 MX. Niestety w czasie testów gry Codename: Panzer nie miałem dostępu do choćby zbliżonej konfiguracji. Grę testowałem na dwóch komputerach – pierwszy z nich był wyposażony w procesor AMD Athlon XP 1600+ (Palomino) z kartą RADEON 8500. Drugi to Pentium 4 2,4 GHz wyposażony w akcelerator RADEON 9700 PRO. W obydwu konfiguracjach zainstalowałem 512 MB pamięci RAM. Dość powiedzieć, iż w rozdzielczości 1024x768 z włączonym podwójnym anty-aliasingiem, komputer wyposażony w – jakby nie było – dosyć leciwy procesor marki AMD, znakomicie radził sobie z najnowszą grą ze stajni Stormregion.
Multiplayer: Bolszewika goń, goń, goń... pardon! Hitlerowca!
Kiedy już nie wystarcza łojenie skóry wirtualnym przeciwnikom, nadchodzi czas rozgrywki sieciowej. Pod tym względem Codename: Panzers ma sporo do zaoferowania. Jeżeli należysz do tych szczęśliwców, którzy są połączeni w sieć LAN, to w rozgrywce będzie mogło wziąć udział nawet osiem osób. Możesz też dzięki serwerom GameSpy zmierzyć się z przeciwnikami na całym świecie. Do dyspozycji graczy oddano kilka trybów rozgrywki. Klasyczny zespołowy Deathmatch, w którym nie można rekrutować nowych jednostek. Dopóki nie wykażemy się na wirtualnym polu bitwy i nie zdobędziemy odpowiedniej liczby Punktów Prestiżu (PP), nie będziemy mogli zakupić nowych jednostek. Kolejny tryb to Szturm. Bronimy strategicznego punktu na mapie przed zakusami przeciwnika. Jednakże mnie najbardziej przypadł do gustu tryb Współpracy, gdzie razem z innymi graczami musimy osiągnąć wyznaczone, strategiczne cele. Naprawdę rozgrywka sieciowa w Codename: Panzers zasługuje na szczere słowa uznania!
Profesjonalna Polska Wersja Językowa: A łyżka na to: niemożliwe!!!
Spolszczenia gier to dla mnie temat bardzo drażliwy. Jako językowy purysta przeżywam diabelskie katusze, kiedy z głośników komputera słyszę rodzimą mowę. Ilość przysłowiowych baboli, jakimi raczą nas polscy dystrybutorzy, przyprawia mnie o apopleksję. W pięknym kraju nad Wisłą dobrze wykonane lokalizacje gier można policzyć na palcach jednej ręki. Przeżywałem męczarnie, kiedy wszyscy zachwycali się nad lokalizacją „Wrót Baldura”, a tak naprawdę tłumaczom sporo uszło na sucho, ponieważ... polski gracz nie znał zbyt dobrze uniwersum Forgotten Realms i takie „drobnostki”, jak nazwanie „Królowej plaży” per „Królowa suka” przeszło bez echa. Po co ta dygresja, niezbyt związana z Codename: Panzers? Otóż, chciałem uświadomić, że jestem dosyć surowy – czasami zbyt surowy – odnośnie lokalizacji gier. Nic na to nie poradzę! Wracając do Panzers. Wersja PL, jest poprawna, głosy postaci są w miarę dobrze dobrane. Jednym słowem – lokalizacja spełnia swoje zadanie, nie razi i nie przeszkadza. Jest po prostu przyzwoita.
Podsumowanie: Trup w szafie, albo Erika Steinbach kontratakuje!!!
Cóż mogę dodać na zakończenie? Codename: Panzers Faza Pierwsza to jedna z najlepszych gier z gatunku Real Time Strategy, w jaką miałem okazję kiedykolwiek zagrać! Ta gra urzeka klimatem, grafiką, oraz – co się nieczęsto zdarza w produkcjach tego typu – fabułą! Tak, fabułą! Poznajemy losy trzech głównych bohaterów, wraz z nimi przeżywamy zwycięstwa i porażki. Jest jeszcze jedna kwestia, którą poruszyłem na wstępie tego artykułu. Tą kwestią jest podejście do kwestii II wojny światowej. Tak, zgadzam się, kampania, w której uczestniczy Hans von Gröbel może wydawać się – szczególnie dla nas, Polaków – dosyć kontrowersyjna. Naprawdę czułem się nieswojo, kiedy gąsienice MOICH czołgów równały z ziemią spory kwartał Warszawy. Jeszcze bardziej byłem zdziwiony, kiedy w pamiętniku nasz romantyczny „Germaniec” wspominał Warszawę sprzed wojny. Cóż za dysonans, zrównałem ćwierć miasta z ziemią, chwilę potem czytam rzewne wyznanie, jaka to stolica Polski była piękna... kiedyś.
Jednakże nie dajmy się zwariować. Codename Panzers z pewnością nie jest, na miły Bóg, propagandą faszystowską! W ostatnich dniach rzecznik prokuratury krajowej, pani Małgorzata Wilkosz-Śliwa, powiedziała mediom, cytuję: „Prokuratura Krajowa poleciła warszawskiej prokuraturze wszczęcie postępowania sprawdzającego w tej sprawie i zbadanie, czy gra może wypełniać znamiona przestępstwa propagowania ustroju faszystowskiego, nawoływania do waśni narodowościowych lub znieważania narodu polskiego”. Otóż szanowna pani Prokurator... gdyby Codename: Panzers propagowały „ustrój faszystowski”, to program nie trafiłby NIGDY na rynek Niemiecki. Kwestia druga, której nikt w całej tej aferze i dyskusji na żenującym poziomie jakoś nie zauważył – w Codename Panzers nie występuje symbolika nazistowska. Od dawna w grach komputerowych faszystowska swastyka to swego rodzaju tabu. Mogę podać kilka przykładów (ot, pierwszy lepszy z brzegu ”Bloodrayne”), gdzie niemiecki Hakenkreuz zastępuje się innym, stylizowanym, neutralnym symbolem.
Cóż jeszcze mogę dodać? To tylko gra komputerowa, dystrybutor gry w Polsce, firma Cenega, usunęła kontrowersyjny, propagandowy rozkaz, w którym „Polska napada na III Rzeszę”, do pudełka z grą dołączono 16-stronicową książeczkę „Droga ku wojnie”, która w zwięzłych słowach objaśnia sytuację polityczną tamtego burzliwego okresu. Wszystko pięknie, tylko... to jest zbędny trud. My Polacy doskonale znamy tragiczną historię tamtego okresu, ta pouczająca broszurka powinna być dodawana do Codename: Panzers, tyle że nie u nas. Tylko tam, w Berlinie.
OCENA:
Grafika: | 9/10 |
Dźwięk: | 8,5/10 |
Grywalność: | 9/10 |
Ogółem: | 9/10 |
Dystrybutor: Cenega Cena: 119,90 zł
Na następnej stronie prezentujemy galerię zrzutów ekranowych z Codename: Panzers