HyperX Pulsefire FPS to pierwsza mysz tej marki. Do niedawna oferowała ona bardzo niewiele urządzeń peryferyjnych dla graczy: były to jedynie cenione zestawy słuchawkowe z serii Cloud. Po tym, jak zaproponowała pierwszą klawiaturę mechaniczną, Alloy FPS, wprowadzenie do oferty myszy było kwestią czasu.
Pulsefire FPS na tle bezpośrednich rywali nie wyróżnia się niczym szczególnym. To prosta konstrukcja, w której producent zastosował sprawdzone na wirtualnym polu bitwy elementy, takie jak sensor PixArt PMW3310 oraz przełączniki główne marki Omron.
Dane techniczne według producenta | HyperX Pulsefire FPS |
---|---|
Rodzaj sensora | optyczny PMW3310 |
Rozdzielczość | 3200 dpi |
Możliwość zmiany ustawienia dpi w locie | Tak |
Prędkość maksymalna | 3,30 m/s (130 cali/s) |
Przyśpieszenie | 30 g |
Interfejs | USB 2.0 |
Wymiary | 127,54 mm × 71,07 mm × 41,91 mm |
Masa | 120 g (95 bez kabla) |
Długość kabla | 1,8 m (poprowadzony w oplocie) |
Dodatkowe oprogramowanie | Brak |
Mysz zapakowano w bardzo sztywny karton o niewielkich rozmiarach. Opakowanie jest eleganckie i dobrze zabezpiecza sprzęt przed uszkodzeniami mechanicznymi. Wyposażenie dodatkowe jest raczej ubogie. W zestawie dołączono jedynie instrukcję szybkiego uruchomienia oraz podziękowania od marki HyperX za wybór jej produktu.
HyperX Pulsefire FPS – jakość wykonania
Mimo że HyperX to prosta konstrukcja, pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne. Na pierwszy rzut oka mysz wydaje się dobrze wykonana. Kształt wierzchniej części wraz z przyciskami głównymi oraz wyprofilowanie przypominają popularny wśród graczy model DeathAdder.
Grzbiet urządzenia, podobnie jak większość pozostałych elementów, jest plastikowy. Mimo że nie pokryto go choćby cienką warstwą gumy, zapewnia całkiem dobre właściwości przeciwpoślizgowe. Jest również gładki i bardzo miły w dotyku. Ta powierzchnia jednak dość szybko się brudzi. Szczególnie widoczne będą tłuste plamy oraz wszelkie inne ślady po palcach towarzyszące długim sesjom, podczas których dłonie się pocą. Wystarczy jednak zwykła szmatka, żeby dość szybko się ich pozbyć.
Przyciski główne są bezpośrednim przedłużeniem grzbietu, więc są zbudowane z tego samego materiału. Na wierzchniej części urządzenia znajduje się też, w niewielkim wgłębieniu, przycisk do zmiany poziomów dpi. Naszym zdaniem mógłby być bliżej rolki, dzięki czemu byłby bardziej intuicyjny w użyciu. O aktywnym ustawieniu dpi informuje kolor podświetlenia przycisku.
W tylnej części urządzenia widnieje niewielki, podświetlany na czerwono napis HyperX.
Oba boki to oddzielne elementy. Wskazują na to bardzo dokładnie zarysowane granice między nimi a grzbietem. Zewnętrzny bok pokryto przeciwpoślizgową gumą o charakterystycznym wzornictwie. Mimo że wywiązuje się ona ze swojego zadania, jest cienka, a dłuższe użytkowanie może spowodować, że będzie się wycierać. Musimy wspomnieć również o tym, że w niewielkich żłobieniach będzie się gromadzić brud, co może diametralnie wpłynąć na wygląd myszy.
Wewnętrzny bok został wyprofilowany pod kątem osób praworęcznych w dość standardowy sposób. Musimy przy tym zaznaczyć, że wyprofilowanie jest łagodniejsze niż w modelu DeathAdder.
Wewnętrzna część myszy została pokryta dokładnie tym samym przeciwpoślizgowym materiałem co zewnętrzna. Ponadto znajdują się tu dwa niewielkie dodatkowe przyciski z błyszczącego plastiku. Producent umieścił je w górnej części boku, dzięki czemu nie trzeba się martwić małą ilością miejsca na kciuk. Ten spoczywa swobodnie i nie styka się z dodatkowymi przyciskami.
Można odnieść wrażenie, że wewnętrzny bok jest prostopadły do wierzchu. W rzeczywistości biegnie lekkim skosem. My zdecydowanie wolelibyśmy, żeby był prostopadły, a miejsce, w którym spoczywa kciuk, było mocniej wyprofilowane. Z pewnością ułatwiłoby to unoszenie myszy i poprawiło stabilność chwytu.
Na spodzie nie znaleźliśmy nic przełomowego. Mysz ma dwa duże teflonowe ślizgacze, bardzo dobrej jakości. Wyjąwszy szkło zapewniały świetny poślizg na wszystkich użytych przez nas powierzchniach.
Kabel ma długość 1,8 m i został poprowadzony w dobrej jakości czarno-czerwonym oplocie, zgodnie z kolorystyką marki. Jest bardzo giętki i łatwo go rozprostować po wyjęciu z pudełka. Podczas użytkowania jest w zasadzie niewyczuwalny, więc takie dodatki jak mouse bungee nie będą potrzebne. Nie zawadzał też o krawędź biurka. Jest zakończony standardowym wtykiem USB 2.0 z niewielkim logo HyperX.
Musimy przyznać, że mysz wykonano z dużą dbałością o detale. Wszystkie elementy są spasowane bardzo starannie. Nie stwierdziliśmy żadnych luzów ani innych niedociągnięć. Pewne wątpliwości budzą jedynie maty na bokach, które sprawiają wrażenie mało wytrzymałych.
HyperX Pulsefire FPS – przyciski i rolka
HyperX Pulsefire FPS łącznie ma sześć przycisków. Ze względu na brak dodatkowego oprogramowania nie są programowalne. Przyciski główne są bezpośrednim przedłużeniem grzbietu i są bardzo podobne do przycisków w modelu Razer DeathAdder. Byliśmy bardzo zadowoleni z tego, jak działają.
Tak jak w większości innych myszy dla graczy próg aktywacji jest położony bardzo płytko. Przełączniki wciskają się bardzo miękko i są przy tym dość sztywne. Nie stawiają zbyt dużego oporu – pod tym względem są idealnie zrównoważone. Dzięki temu nie trzeba się przejmować możliwością przypadkowej aktywacji. Moment zadziałania jest przy tym świetnie wyczuwalny, a zarazem wyraźnie słyszalny. Naszym zdaniem – aż za dobrze. To bez wątpienia jedne z najgłośniejszych przycisków w myszach dla graczy. HyperX Pulsefire FPS nie będzie więc dobrym wyborem dla tych, którzy szukają sprzętu do nocnej pracy albo gry. Należy jednak podkreślić, że w użytkowaniu przyciski są niebywale przyjemne; mysz pod względem „czucia” nie odbiega znacząco od modelu DeathAdder Elite.
Przyciski w testowanej myszy świetnie wypadły w testach dynamiki i szybkości powrotu do pozycji początkowej. Żeby lepiej pokazać ich jakość, przeprowadziliśmy swój standardowy test w grze Battlefield 4. Polegał on na próbie wystrzelenia 10 pojedynczych pocisków w niewielkich odstępach czasu w trybie ognia ciągłego. Oto rezultaty:
- ACW-R (880 pkt szybkostrzelności) – to jedna z najszybszych broni w grze, tylko minimalnie wolniejsza od AEK-971. Wszystkie próby wystrzelenia pojedynczych pocisków zakończyły się sukcesem.
- AEK-971 (900 pkt szybkostrzelności) – i tym razem nie mieliśmy najmniejszych problemów z wystrzeleniem 10 pojedynczych pocisków.
- CZ-3A1 oraz FAMAS (1000 pkt szybkostrzelności) – to dwie najszybsze bronie dostępne w grze. Przyciski testowanej myszy pozwoliły na osiem pojedynczych strzałów.
Nie mamy wątpliwości, że przyciski główne w modelu HyperX Pulsefire FPS są bardzo dobrej jakości i znakomicie się spiszą we wszelkiego rodzaju strzelankach.
Rolka jest w całości plastikowa. Przez jej środkową część przebiega średniej grubości warstwa gumy o charakterystycznym wzornictwie. Podobnie jak logo w tylnej części jest podświetlana na czerwono.
Nie mamy żadnych zastrzeżeń co do działania rolki. Została naprawdę solidnie wykonana i bardzo stabilnie umieszczona w korpusie. Nie kołysała się na boki i nie stwierdziliśmy żadnych luzów. Punkty aktywacji są dobrze wyczuwalne. Mechanizm podczas obracania jest bardzo cichy. Wbudowany przycisk stawia średni opór, a punkt zadziałania jest położony bardzo płytko. Nie mieliśmy problemów z szybką powtórną aktywacją mechanizmu. Warto dodać, że obok dodatkowego przycisku do zmiany ustawienia dpi są to najcichsze elementy myszy.
Przełącznik poziomów dpi jest dość płaski. Wciska się twardo i jest przy tym bardzo sztywny, co w jego przypadku jest zaletą, bo przypadkowa zmiana rozdzielczości jest niemożliwa. Został umieszczony w charakterystycznym dołku, dzięki czemu nie wystaje zbytnio ponad powierzchnię obudowy.
Dwa przyciski dodatkowe po wewnętrznej stronie urządzenia są dość małe. Podobnie jak pozostałe wciskają się dość płytko. Ze względu na położenie i to, że stawiają średni opór, trudno je przypadkowo wcisnąć. Klikają twardo i są bardzo sztywne, dzięki czemu moment aktywacji jest dobrze wyczuwalny. Są tak samo głośne jak przyciski główne. Mimo że znajdują się nie w centralnej, lecz w górnej części wewnętrznego boku, dostęp do nich jest bardzo szybki i intuicyjny. Zostały przy tym świetnie wkomponowane w obudowę.
HyperX Pulsefire FPS – ergonomiczność
HyperX Pulsefire FPS to bez dwóch zdań mysz dla użytkowników praworęcznych. Już na pierwszy rzut oka widać, że będzie w sam raz dla osób trzymających mysz chwytem palm. Ten sposób trzymania myszy w połączeniu ze standardowym ułożeniem palców 1 + 2 + 2 sprawdza się bardzo dobrze. Gwarantuje pewny i stabilny uchwyt nawet podczas najszybszych przesunięć. Z myszy korzysta się jednak wygodnie również w ułożeniu 1 + 3 + 1. To zasługa płaskiej powierzchni przycisku do zmiany poziomów dpi oraz jego sztywnego działania, uniemożliwiającego przypadkową zmianę tego ustawienia.
Osoby, które preferują claw grip, również będą zadowolone. Wierzch z charakterystycznym garbem umożliwia wygodne oparcie śródręcza, a dzięki temu – złożenie palców w charakterystyczny szpon. Testerowi wygodę i dobrą kontrolę zapewniło również połączenie chwytów fingertip i palm, jednak zależy to od długości palców.
Mysz ma znany już nam kształt: im bliżej zewnętrznego boku, tym powierzchnia mocniej opada, tworząc wyraźną krzywiznę. Trzeba jednak zauważyć, że to skrzywienie obejmuje przede wszystkim grzbiet urządzenia. W obrębie przycisków głównych jest niewielkie.
Pomimo wygody, jaką zapewnia testowana mysz, mamy drobną uwagę co do jej boków. Na samym początku wspomnieliśmy, że wewnętrzny bok jest położony nie prostopadle, lecz pod delikatnym skosem. Bardzo podobnie jest po zewnętrznej stronie, z tym że tutaj krzywiznę widać znacznie lepiej i jest ona większa. To w połączeniu z łagodniejszym i płytszym, niż w modelu Razer DeathAdder, wyprofilowaniem sprawia, że gryzoń podczas unoszenia potrafi się zręcznie wyślizgnąć albo mocno obsunąć. To drugie zdarzało nam się znacznie częściej. Musieliśmy naprawdę mocno ściskać mysz, żeby utrzymać ją w stabilnym położeniu.
Sytuację poniekąd ratuje niska waga urządzenia. Mysz według naszych pomiarów waży 94 g bez kabla i 120 g z kablem. Gdyby jednak była trochę cięższa, opisany przed chwilą problem mógłby ją wykluczyć z kategorii sprzętu dla graczy FPS, szczególnie tych, którzy grają w niskich ustawieniach czułości.
Poniżej przedstawiamy dokładne wymiary modelu HyperX Pulsefire FPS.
HyperX Pulsefire FPS – testy
Pulsefire FPS wyposażono w dobrze znany sensor PixArt PMW3310. Mimo że są już dostępne lepsze, takie jak PMW3360 i PMW3330, dalej należy do najlepszych opcji dla wymagających graczy. Przede wszystkim osiąga bardzo dobrą prędkość maksymalną, zapewnia mały LOD i świetne optyczne „czucie”. Trzeba jednak podkreślić, że osiągi danego sensora mogą się różnić w zależności od urządzenia. Sprawdźmy więc, jak pierwsza mysz marki HyperX wypadła w testach.
Prędkość maksymalna
Celem tego testu jest określenie maksymalnej szybkości (wyrażonej w metrach na sekundę), z jaką uda się poprawnie przesunąć wskaźnik myszy w określonych ustawieniach dpi. Użyliśmy narzędzia Enotus Mouse Test v0.1.4.
Test ten przeprowadzamy na trzech rodzajach powierzchni w określonych rozdzielczościach sensora. Powierzchnie, które wykorzystaliśmy w teście, to podkładka (HyperX Fury S XL), drewno (blat stołu) oraz plastik (blat stołu PCV).
Rezultaty są dokładnie takie, jakich się spodziewaliśmy. Mysz osiąga prędkości rzędu 6,2 m/s, czyli bardzo duże. Żaden gracz, nawet wykonując najbardziej dynamiczne ruchy w szybkich grach FPS, nie zdoła się zbliżyć do wyniku, który uzyskaliśmy w testach syntetycznych.
Taktowanie USB
Test bada zdolność przekazywania informacji do komputera w przeliczeniu na sekundę. Użyliśmy narzędzia Mouse Rate Checker.
Również tutaj HyperX Pulsefire FPS wypadła bardzo dobrze. Taktowanie jest bardzo stabilne nawet podczas najszybszych przesunięć.
Predykcja
Test bada występowanie przyciągania kątowego, tzw. asystenta rysowania linii prostych, który podczas ruchów wykonywanych myszą przyciąga wskaźnik do osi X bądź Y.
Ze względu na brak oprogramowania nie można włączyć funkcji angle snapping, inaczej niż w większości myszy dla graczy. Na szczęście predykcja nie występuje.
Interpolacja
Żeby sprawdzić, czy żadne z ustawień dpi nie jest interpolowane, posłużyliśmy się programem VMouseBench v0.0.7a.
Każdą z wartości udostępnionych przez producenta sensor osiąga bez interpolacji.
Szumy (jitter)
Żeby ocenić występowanie szumów wysokiej bądź niskiej częstotliwości, wykonaliśmy test polegający na rysowaniu linii skośnych, pionowych i poziomych, na podstawie których zjawisko to najprościej zauważyć.
Dopiero po włączeniu ostatniego profilu, z najwyższym dostępnym ustawieniem dpi, można dostrzec minimalne, nieregularne drgania wskaźnika. W codziennym użytkowaniu są one jednak niezauważalne i niewyczuwalne.
LOD (lift off distance)
Parametr LOD decyduje o wysokości, na jaką trzeba unieść urządzenie, żeby wskaźnik przestał reagować. Niektóre myszy zapewniają pełną regulację LOD za pomocą oprogramowania producenta. Oto rezultaty:
Powierzchnia | LOD |
---|---|
HyperX Fury S XL | 1,8 mm |
Kartka białego papieru | 1,2 mm |
Drewno | 0,6 mm |
Plastik | 0,6 mm |
LOD zależy od rodzaju powierzchni, na której pracuje mysz. Największy LOD, 1,8 mm, osiągnęliśmy na materiałowej podkładce, a najmniejszy – na drewnianym stole oraz blacie stołu PCV. Na każdej testowanej przez nas powierzchni był on jednak mniejszy niż 2 mm, co uznajemy za dobry wynik.
Akceleracja
Do testu na akcelerację potrzeba dużej powierzchni roboczej. My dodatkowo wykorzystaliśmy specjalnie zbudowany tor, stabilizujący urządzenie zarówno w pionie, jak i poziomie. Test przeprowadziliśmy w grze Counter-Strike: Global Offensive w swojej standardowej procedurze.
- Oznaczamy jeden punkt, na którym koncentrujemy celownik (np. ślad po strzale).
- Wykonujemy jeden dokładny ruch, pozwalający obrócić się o 360 stopni.
- Szybkim ruchem wracamy do pozycji początkowej.
- Jeżeli celownik wraca do punktu wyjściowego (ślad po strzale), mówimy o braku akceleracji pozytywnej.
- Zjawisko akceleracji negatywnej to wszelkie wariacje wskaźnika na ekranie. Akceleracja negatywna najczęściej objawia się spowolnieniami wskaźnika.
Ten test wykonaliśmy kilkukrotnie w następujących trybach: szybkie przesunięcie i wolny powrót, wolne przesunięcie i szybki powrót oraz szybkie przesunięcie wraz z szybkim powrotem.
Mimo że minimalną akcelerację wprowadzają wszystkie sensory PMW3310, przyjmuje się jej brak. PMW3310 w modelu HyperX Pulsefire FPS nie jest tu wyjątkiem. Został bardzo dobrze skalibrowany, a niewielkiej akceleracji, bliskiej zeru, podczas normalnej rozgrywki nie sposób wyczuć.
HyperX Pulsefire FPS – wnętrze
Żeby dostać się do wnętrza myszy, należy odkręcić cztery niewielkie śrubki znajdujące się bezpośrednio pod ślizgaczami. Ślizgacze są przyklejone na tyle mocno, że jedynym sposobem wydaje się ich zerwanie, jednak po tej operacji nie będą się nadawały do powtórnego użytku. Znacznie lepszym rozwiązaniem jest ich podważenie i odcięcie od obudowy. Nam się udało: ślizgacze można było na powrót przykleić.
Po zdjęciu wierzchniej części urządzenia oczom ukazuje się jego wnętrze.
W pierwszej kolejności rzućmy okiem na przełączniki chińskiej marki Omron, D2FC-F-7N(20M), których trwałość według producenta wynosi 20 mln kliknięć. Do niedawna były to najtrwalsze przełączniki w ofercie marki. Ułożone zostały pionowo.
Przełączniki w przyciskach bocznych i przycisku do zmiany poziomu dpi wyprodukowała firma Kailh. Szacowana przez producenta trwałość to milion przyciśnięć.
HyperX zastosował 24-stopniowy mechanizm obrotowy firmy TTC. Zagadką pozostaje natomiast przełącznik pod rolką. Przypuszczamy, że to jeden z mikroprzełączników Kailh.
Mikrokontroler to 8-bitowy HT68F8560 firmy Holtek.
Sensor to PixArt PMW3310DH-AQWT. Również soczewka jest produktem tej marki.
Jakość wykonania, w tym spasowanie poszczególnych elementów, jest bez zarzutu.
HyperX Pulsefire FPS – funkcje przydatne w grach i codziennym użytkowaniu
Ocena funkcjonalności testowanej myszy pod kątem gier komputerowych ściśle zależy od gatunku. Miłośnik rozbudowanych gier MMO, MOBA albo RPG, w których często wykorzystuje się wiele indywidualnie zaprogramowanych przycisków, korzysta z sekwencji makro czy tworzy określone profile, z pewnością byłby zawiedziony. Brak oprogramowania sprawia bowiem, że możliwości dostosowania sprzętu są znikome. Zdajemy sobie sprawę również z tego, że brak oprogramowania dla wielu osób może być zaletą.
Mysz docenią przede wszystkim gracze FPS, którzy mogą się obejść bez takiego narzędzia. Zwłaszcza że można zmieniać ustawienie dpi w locie (co prawda na jeden z czterech wbudowanych poziomów, ale lepsze to niż nic) i wykorzystać dwa dodatkowe przyciski po wewnętrznej stronie urządzenia.
Brak oprogramowania wpływa jednak negatywnie na funkcjonalność w codziennych zastosowaniach komputera. Większość producentów myszy dla graczy przyzwyczaiła nas do tego, że sprzęt można skonfigurować pod kątem nie tylko gier, ale również typowego użytkowania. Przykładowe funkcje to sterowanie odtwarzaniem multimediów, błyskawiczne wywoływanie okien, uruchamianie programów. Są wygodne i potrafią znacznie przyspieszyć rutynowe czynności. HyperX Pulsefire nie zapewnia nawet tych najprostszych.
HyperX Pulsefire FPS – podsumowanie
HyperX Pulsefire FPS to dobrze wykonane urządzenie, które ze względu na swoją prostotę przypadnie do gustu szczególnie miłośnikom dynamicznych gier akcji. Producent zdecydował się na sprawdzone rozwiązania: sensor PixArt PMW3310 i dobrej jakości przełączniki marki Omron.
Z pewnością nie można mówić o technicznej rewolucji. To po prostu kolejna świetna mysz pozbawiona jakichkolwiek wodotrysków.
Ze względu na brak oprogramowania nowość nie sprawdzi się jednak w dłoniach bardziej wymagających użytkowników, oczekujących od myszy czegoś więcej niż tylko wygody i precyzji. Należy również wspomnieć o bardzo głośnym działaniu przycisków głównych i bocznych, co może się okazać problemem w nocy. Wolelibyśmy również, żeby oba boki były zdecydowanie mocniej wyprofilowane i biegły bardziej prostopadle do powierzchni. Chwyt byłby wtedy znacznie pewniejszy.
Mimo że HyperX Pulsefire FPS to dobra mysz, dostępna już za 185 zł, może być jej trudno rywalizować z niektórymi konstrukcjami innych firm, również tańszymi. W zbliżonej cenie można kupić model SteelSeries Rival 300, który też jest świetnie wykonany, a przy tym lepiej wyprofilowany i bardziej funkcjonalny ze względu na oprogramowanie. Nie brakuje także prostych i zarazem świetnych myszy z zauważalnie lepszymi sensorami. Przykładem jest Cooler Master MasterMouse Pro L z rewelacyjnym PMW3360 i wyraźnie tańszy Logitech G203 Prodigy z sensorem Mercury.
Podsumowując, HyperX Pulsefire FPS jest dla Ciebie, jeżeli:
- używasz chwytu palm, a wygoda i precyzja są dla Ciebie najważniejsze;
- szukasz prostej myszy, bez zbędnych udziwnień, a zarazem bardzo dobrze wykonanej;
- brak oprogramowania zupełnie Ci nie przeszkadza i wystarczą Ci dwa dodatkowe przyciski oraz możliwość zmiany ustawienia dpi w locie.
Testy | Wyniki testów |
---|---|
Możliwość używania na różnych podłożach | Tak (oprócz szkła) |
Próbkowanie – częstotliwość komunikacji USB | 1000 Hz |
Akceleracja pozytywna | Nie występuje |
Akceleracja negatywna (wsteczna) | Nie występuje |
Interpolacja | Nie występuje |
Predykcja | Nie występuje |
Jitter | W rozdzielczości 3200 dpi pojawiają się minimalne drgania wskaźnika |
Lift-off distance | Zależny od rodzaju powierzchni. Najmniejszy – 0,6 mm (drewno, plastik), największy – 1,8 mm (podkładka) |
Precyzja wskaźnika (Enotus Mouse Benchmark) | 99% |
Wygoda obsługi podczas gry | Dobra. Mysz zapewni wygodę przede wszystkim użytkownikom chwytu palm. Dobrze spisują się również połączenia palm grip z fingertip grip oraz klasyczny szpon. Boki urządzenia mogłyby być mocniej wyprofilowane i bardziej prostopadłe, ale i tak mysz leży w dłoni całkiem stabilnie. Dostęp do przycisków bocznych jest intuicyjny |
Wygoda obsługi podczas pracy | Dobra. Użytkowanie w codziennych zastosowaniach ze względu na brak dodatkowego oprogramowania powoduje, że urządzenie zapewnia tylko podstawowe funkcje. Rolka jednak pracuje płynnie, a wyprofilowanie obudowy nie powoduje zmęczenia dłoni |
Do testów dostarczył: HyperX
Cena w dniu publikacji (z VAT): ok. 199 zł