Far Cry to dobra, choć nie do końca równa, seria gier. Mają one kilka charakterystycznych cech wspólnych, między innymi sandboksowy model świata, realistyczne bronie i ogólnie styl, ale w każdej bardzo zmienia się otoczenie. Dla mnie niedoścignionym wzorem jest pierwsza część. Jak na 2004 rok, wyglądała naprawdę świetnie, dostarczała masę frajdy, a do tego zawierała chyba największą niespodziankę, jaką widziałem w grach komputerowych. Osoby, które ukończyły pierwszego Far Crya, z pewnością wiedzą, o co mi chodzi.

Część druga była przeciętna. Pisałem już kiedyś, że nie przemówił do mnie afrykański klimat, zabrakło też atmosfery. Biegałem od jednego punktu kontrolnego do drugiego tak szybko, jak tylko się dało, chciałem po prostu odhaczyć kolejną pozycję na liście gier. Czegoś ewidentnie zabrakło.